Biorę albo przyjmuję, czyli... przeciągnij się... dziewczyno

Ostatni (czyli... pierwszy) artykuł na blogu napisałam o prastarym pomyśle, żeby najpierw napełnić swój metaforyczny kubeczek, dzbanuszek, dzban... a dopiero potem dawać z siebie innym bliskim i dalszym istotom.

Pisząc, zastanawiałam się nad słowami i sekretami, które one przenoszą. Branie, dostawanie, przyjmowanie, napełnianie się. Napisałam nawet o podłączaniu się do swojego źródła. Poczułam wtedy, że z tym źródłem to skoczyłam już na głęboką wodę. Chciałabym w niej pływać. Ale czy potrafię? Jeśli nie, to kto mi powie, jak to się robi?

Jestem ciekawa, jak wy poczułyście się z pomysłem skąpania się w przyjemności i obfitości życia, i z różnością dróg do tego. Ciekawi mnie też, w jaki sposób najczęściej robicie to dla siebie. Sięgacie? Bierzecie? Czy przyjmujecie? Otwieracie się na...?

Dziś odsłuchuję nagranie ze spotkania online z Alicją Bednarek. Alicja jest yoginią i założycielką Namiętnej Obecności. Dowiedziałam się o Alicji kilka dni temu, teraz słucham jej po raz pierwszy i... wsiąkam. Alicja opowiada o przyjemności jako podstawowej ścieżce praktyki ze swoją kobiecością. Według niej, odczuwanie przyjemności w byciu z samą sobą otwiera nas i ogrzewa, przez co przynosi rozluźnienie. Rozluźnienie zaprasza otwartość. A otwartość umożliwia nam przyjmowanie.

Według Alicji, która inspiruje się tantryczną tradycją Shakti, istotą kobiecej energii jest właśnie przyjmowanie. Czym różni się ono od brania? Alicja widzi to tak:

Zauważcie, że przyjmowanie to nie jest to samo co branie. Bo przyjmowanie jest, kiedy otwieram dłoń, a branie jest kiedy biorę. Branie jest bardziej w energii yang – nie ma w tym nic złego, to jest OK – ale warto znać różnicę. Jak biorę, jestem bardziej w energii męskiej. I często sytuacja tego wymaga. A kiedy jestem w otwartości i w przyjmowaniu, to zdarza się, że rzeczy same do mnie przychodzą. Po prostu otwieram się na przyjmowanie. To jest zaproszenie, żeby coś przyszło do mojego życia. Żebym czegoś doświadczyła bardziej.

Alicja opowiada o tym, jak możemy uczyć się otwierania się, przyjmowania obserwując kwiaty czy zwierzęta:

Zawsze z zachwytem patrzę na moją kotkę Zuzię, która przeciąga się w tak rozkoszny sposób, że ja nie mogę jej nie pogłaskać. Jej przyjemność, jej sposób doświadczania przyjemności, jest tak totalny, że ja też chcę w tym brać udział i też ją głaszczę. 

Wzdycham. Jak często nie jestem tą totalnie zanurzoną w sobie kotką? Najprawdopodobniej... często.

Jestem za to Anią i szukam swoich ścieżek do siebie.

Spotkanie pt. Co prowadzi do kobiecych korzeni? zostało zrealizowane jako teaser 21-dniowego programu Alicji Intymna ze sobą & Delikatna dla siebie, który startuje już jutro. Nie oparłam się i... Dam wam znać, czy jest mi przyjemnie i co mi się od tego robi!

Komentarze

Popularne posty