Przejdź do głównej zawartości

Posty

Polecane

Najcenniejsze, co mam, to to o co poprosiłam

To powtarza już od jakiegoś czasu. Chwile, w których obserwuję, jak działa dla mnie to, że nie kisiłam, lecz poprosiłam. Historia o tym? We wrześniu, moje dzieci powoooli wtapiały się w przedszkole. Pierwsze dni były wspólne, rozstania krótkie, wydłużane stopniowo. Największym wyzwaniem okazało się... opuszczanie przedszkola. Popołudniu, B. i K. wcale nie mieli ochoty wychodzić zgodnie z moim planem, o 15:00 (co wypadało akurat wtedy, kiedy byli już bardzo senni). W efekcie, między 14:45 a 15:45 odbywaliśmy długie podążanko-jużjużwychodzanko-łapanki. Ja i dwoje chcących bawić się oraz pokazać mi to... i jeszcze to... w dużej, wciągającej przestrzeni... 3-latków. Jak bardzo te sytuacje pokazywały mi nierównowagę, której doświadczałam dużo częściej w swoim życiu solo-mamy! Wszystko, czego próbowałam, nie działało. W kolejnym zmęczeniu i nerwie związanymi z próbami wyjścia, rozpłakałam się. Nie potrafiłam zabrać dzieci z przedszkola! Mieliśmy problem! Złamana... poprosiłam o pomoc

Najnowsze posty

Odnowa biolo... blo... blogiczna

Pozwalam

O wakacjach, o miesiączce i... siękochaniu

Czego nie potrzebujesz, kochanie? O rozmowach z dziećmi i z sobą samą

Biorę albo przyjmuję, czyli... przeciągnij się... dziewczyno

Jestem dzbanem bogini, czyli o napełnianiu się i dawaniu